niedziela, 29 stycznia 2012

Przystanki - parę słów do opornych

   Każdy z nas chyba wie, do czego służą przystanki i po co w ogóle istnieją. Czekamy tam na nasz 'ukochany' środek transportu mając nadzieję, że ten przyjedzie na czas i dzieląc się z ledwością ławeczką długości 110 cm z pięcioma osobami. Oczywiście inni muszą stać. Ale nie w tym rzecz.
   Przeważnie wiata przystankowa zajmuje pewną część chodnika, a pozostała część służy nam do przemieszczania się z punktu A do punktu B. W niektórych miejscach w mieście jest ona dość duża, co pozwala na przejście obok wiaty przystankowej bez większego zainteresowania. Niestety dużo ludzi myśli, że przestrzeń przed wiatą jest pozostawiona tylko dla nich i mogą sobie zająć dowolne w niej miejsce.
   A co z tymi, którzy chcą przejść obok przystanku? Cóż. Pozostaje wam nauczyć się latać. Lub poruszać slalomem z gibkością porównywalną do aktorki porno. Dla każdego myślącego człowieka jasne jest, że czekając na tramwaj (lub autobus) nie musi nikogo blokować czy przeszkadzać w ruchu. No ale niestety większość ma to głęboko gdzieś, oni tu stoją, królowie i władcy, patrzą co chwilę czy w oddali nie widać upragnionego pojazdu (no bo przecież jest on taki mały, że czasami można nawet nie zauważyć że przyjechał na przystanek...) i skutecznie blokują przejście. Czy nie można stać obok wiaty jeśli jej wnętrze jest przepełnione ludźmi i umożliwić innym przejście? Nie. No bo po co? Lepiej zablokować cały chodnik i niech się inni męczą...
   Rozglądanie się wokół też oczywiście jest tak męczące, że nie warto nawet o tym myśleć. Już wielokrotnie miałem sytuacje, w której musiałem jakiejś kobiecinie "wywalić z bara", bo ta nie była łaskawa rozejrzeć się dookoła wracając pod wiatę. Wyjść do krawędzi jezdni było łatwo, ale zobaczyć czy ktoś nie idzie i czy nie wejdzie w czyjąś drogę to już kłopot. No ale co się na to poradzi? Trzeba mocno takich ludzi "ponapier****ć", to może w końcu przestaną blokować chodniki. Nie wiem po co to robią... Przyspieszą tramwaj? Może motorniczy widząc w oddali taką osobę nagle tak się przejmie, że uruchomi swoje turbo, dwie sprężarki i silnik odrzutowy aby szybciej znaleźć się na przystanku...
   Denerwujące są też grupki osób. Dwie osoby rozmawiają ze sobą w jednym miejscu, za chwilę inni w innym, trzecia para jeszcze obok, tworząc slalom do omijania jak spacer w lesie między drzewami. Tylko że następnym razem do tego lasu wezmę piłę... Łańcuchową...
   Dlatego w tym miejscu chcę zaapelować do tych "nie myślących" - jak już czekacie na tramwaj, to stójcie w jednym miejscu! Nie popier****jcie od wiaty do jezdni i z powrotem. Na pewno zauważycie jak coś podjedzie! A jak nie zauważycie, to jesteście idiotami, ale to już wasz prywatny problem. Tylko dajcie tym, którzy chcą przejść obok przystanku zrobić to bez omijania 50 osób, popychania i ciągłego gadania "przepraszam", "przepraszam", "przepraszam"... To nie oni powinni przepraszać, to wy powinniście za brak logicznego myślenia.

wtorek, 24 stycznia 2012

Dzień pierwszy - powitanie

Witajcie.


   Postanowiłem założyć bloga... Tak, wiem. Większość ze znajomych stwierdzi, że coś mi się w głowie pomieszało, ponieważ zawsze byłem ich przeciwnikiem. Ale z drugiej strony, wolę tutaj napisać o tym co mnie gryzie i wkur***, niż mam komuś wyrządzić krzywdę. Dlatego też założyłem bloga na którym będę opisywał od czasu do czasu sytuacje które przydarzyły mi się w pracy. Zapewne wielu z was widziało wiele z sytuacji, jednak może nie do końca je rozumie bądź chciałoby poznać ich przyczynę i skutki. Tutaj macie możliwość poznania tych sytuacji od drugiej strony...

   Zacznijmy już od dzisiejszego dnia, wprawdzie nie zacząłem jeszcze zmiany (mam na popołudnie, 14.22) ale już mnie tzw. "pasażerowie" zdążyli wkur***. Otóż wsiadałem sobie na przystanku Zachodnia / Legionów w 11 do zaj, Telefoniczna. Na tablicach jak wół jest kierunek podany i gdzie tramwaj jedzie. Oczywiście wiem, że większość tego nie widzi, ale trudno. Ruszamy z przystanku, w wagonie na oko tak z 20 osób. Skręcamy w kierunku placu Wolności, i od razu do motorniczego doskakuje dziadek z pretensjami:
- Dlaczego Pan nie powiedział, że skręca w prawo! Co za chamy! Dupki zasr***...
Ja oczywiście nie wytrzymałem:
- Kur**, a na tablicach nie widział Pan gdzie ten tramwaj jedzie? Oczu Pan z domu nie wziął?
- A co mi Pan tu pier****, nie każdy czyta tablice!
- To nie wie Pan do jakiego Pan tramwaju wsiada?
- No chyba dobrze widziałem że to 11!
- No kur**, to numer linii Pan przeczytał, ale napisu obok dot. kierunku to już ku*** nie łaska?

   W tym momencie w tramie zapadła cisza, motorniczy odetchnął z ulgą i kontynuowaliśmy podróż. Na najbliższym możliwym przystanku dziadek i kilka innych osób opuściło tramwaj. Dziadek oczywiście pod nosem coś tam musiał gadać, jak by to było gdyby taki człowiek zauważył swój błąd, prawda?

   Tak to już jest, jak wsiada się do tramwaju. Nie ważne gdzie jedzie, po co czytać, po co robić cokolwiek. Ważne, że weszło się do ciepłego pomieszczenia, zajęło miejsce siedzące i postawiono wymagania, że tramwaj ma pojechać tam, gdzie się tego zażyczyło. Cała reszta nie ma już znaczenia.